środa, 27 maja 2015

Winyl vs kompakt z nieco innej strony

Winyl czy kompakt? Dyskusje na ten temat toczą się od dawna i zapewne toczyć się będą jeszcze długo. W dużej mierze to kwestia gustu - niektórzy po prostu lubią opuszczanie igły na czarną płytę, charakterystyczny odgłos "smażenia" itp.
Wszyscy znawcy tematu wiedzą jednak, że to nie wszystko. Winyl to w końcu analog, płyta to "cyfra", na niej dźwięk jest spróbkowany, skwantyzowany, ma ograniczone pasmo częstotliwości...

O fizycznych aspektach dyskusji czarna płyta vs CD napisano już wystarczająco wiele. Okazuje się, że mimo przejścia do dziedziny cyfrowej odtwarzany dźwięk ani trochę nie traci na jakości, a sama płyta kompaktowa jest dużo lepszym nośnikiem od jej analogowego odpowiednika - przynajmniej według obecnie znanych praw fizyki*.

Ja natomiast chciałbym się skupić na czymś innym: jak to jest, że płyta CD jest teoretycznie lepszym nośnikiem, a jednak często to winyla słucha się przyjemniej?

Winyl a kompakt - wartości DR

Wystarczy spędzić kilka minut na stronie http://dr.loudness-war.info/ aby zauważyć, że coś jest na rzeczy. Prawie każdy album wydany jednocześnie na winylu i CD ma różne odczyty wartości DR. Korzystniej w liczbach wypada czarna płyta. Można wyciągnąć z tego ciekawy wniosek: materiał wydawany na winylu jest inny (bardziej dynamiczny) od tego, który wypala się na płycie CD. Ale czy to prawda? Zapraszam do obejrzenia filmiku Iana Shepherda na ten temat (dla niecierpliwych 1:45 - 5:15):


Krótko mówiąc: nawet dokładnie ten sam materiał wydany na płycie kompaktowej i winylowej ma różne wartości DR! Nie do końca wiadomo co jest przyczyną tak różnych odczytów. Ponadto muzyka z winyla w tym przypadku wcale nie brzmi lepiej.

Lepsze winyle

Zdarza się jednak, że materiał trafiający na winyl poddawany jest innemu, łagodniejszemu procesowi masteringowemu (przez co jest bardziej dynamiczny; wynika to z właściwości płyty analogowej - zbyt głośny materiał może skutkować wypadnięciem igły z rowka). W takich przypadkach czarnej płyty słucha się dużo przyjemniej, gdyż jest mniej przesterowana i skompresowana. Poniżej przykład takiego porównania.


Podsumowując

Wiele dzisiejszych winylowych wydawnictw brzmi lepiej od ich odpowiedników na kompaktach. Nie wynika to jednak z przewagi czarnej płyty jako nośnika dźwięku ani z różnicy pomiędzy analogiem a cyfrą. Mastering "na winyl" jest mniej agresywny i pozostawia muzyce więcej "życia". Rodzi to paradoks: płyta CD Audio została wynaleziona po to, aby jak najwierniej odtworzyć nawet bardzo dynamiczną muzykę (lepszy stosunek sygnału do szumu**), jednak w dzisiejszych czasach nagrany na niej materiał ma często mniejszą dynamikę od tego, który jest wydawany na winylu.


* Trochę teorii objaśniającej dyskretyzację sygnału: LINK
Komentarze do dyskusji winyl vs kompakt (głos zabierają także guru masteringu): LINK LINK

** Signal-to-noise ratio, SNR, stosunek mocy sygnału użytecznego do mocy szumu; im większy SNR tym mniej słyszalny szum. Dla płyty CD SNR wynosi około 96 dB, dla płyty winylowej w zależności od zużycia płyty i igły przyjmuje się wartości SNR 50-70 dB.

czwartek, 19 marca 2015

Uwaga - wersja REMASTERED!

Poprzednio opisałem na czym polegają procesy miksu oraz masteringu. Remastering natomiast, jak sama nazwa wskazuje, to ponowne wykonanie czynności masteringowych na materiale. Kiedy i w jakim celu się go wykonuje?

Stare albumy

Najbardziej oczywistym przykładem remasteringu są albumy powstałe przed erą płyt kompaktowych. Aby ten sam materiał wydać później na płycie CD, należało go odpowiednio przygotować do tego nośnika - przede wszystkim przejść do dziedziny cyfrowej, przygotować znaczniki utworów, wprowadzić CD Text itp. Z tego powodu większość płyt takich zespołów jak np. Dire Straits czy Pink Floyd mają dopisek "Remastered" (lub "Digital remaster"). W tym przypadku można powiedzieć, że remastering sprowadza się do dostosowania materiału do innego nośnika i nie ma zauważalnego wpływu na jego brzmienie.


Bardzo stare albumy

Kolejne zadanie masteringu ujawnia się przy pracy z albumami jeszcze starszymi od powyższych. Eliminuje się wtedy wszelkiego rodzaju niedoskonałości materiału w myśl zasady: mastering zrobi wszystko, aby końcowy efekt brzmiał jak najlepiej. Najczęściej sprowadza się to do redukcji szumów, przydźwięków, przesterowań, trzasków itp. Zatem remastering takich nagrań w znaczny sposób poprawia ich brzmienie. I tak powinno być!

The best of'y oraz Special Edition'y

Mastering jest procesem koniecznym do utworzenia nowego albumu. Nic więc dziwnego, że w przypadku płyt typu The best of lub edycji specjalnych zawierających niepublikowane wcześniej utwory czy (coraz popularniejsze) komentarze do piosenek, proces ten trzeba powtórzyć. Utwory pochodzące z różnych albumów mogą znacząco różnić się brzmieniowo, co stawia 'masteringowca' przed trudnym zadaniem jakim jest stworzenie z nich spójnego krążka. W tych przypadkach remastering mający na celu działanie pozytywne - jak najlepszy odbiór albumu jako całości - może mieć (nie musi) zauważalny wpływ na brzmienie materiału. Czy odbierzemy zmiany poszczególnych utworów jako korzystne lub nie w dużej mierze zależy od gustu.

Lecz tutaj zaczyna się zabawa...

Albumy tego typu ukazują się z reguły wiele lat po premierze albumów źródłowych. Jak wiadomo kilkanaście lat temu wpływ wojny głośności na brzmienie był dużo mniejszy. Z tego powodu często można się bardzo mocno rozczarować takim zremasterowanym albumem.
Przykładowo płyta Brothers in Arms wydana w 2005 roku jako SACD (Super Audio CD) ma wskaźnik DR8, podczas gdy remaster z 1995 roku jest o 4 dB bardziej dynamiczny - DR12. Brutalnie prezentują się liczby w przypadku albumów Michaela Jacksona. Bad - oryginalnie DR12 (1987), specjalna edycja na 25 rocznicę wydania płyty - DR6. Podobnie mają się płyty The best of tego wykonawcy. Niektóre reedycje albumów Nirvany także należą do tej grupy 'remasterów'. Na poniższym filmiku możemy porównać brzmienie tego samego utworu wydanego w 1992 i 2004 roku:


Oczywiście liczby to nie wszystko - całkowicie się z tym zgadzam. Jednak brzmienie często je potwierdza - przesterowane, ostre i męczące. A oryginalnych wersji tych albumów na półkach sklepowych praktycznie nie ma. W tym przypadku remastering ma zauważalny, negatywny wpływ na brzmienie, wynikający z nadmiernego ograniczania dynamiki materiału.

Remaster, a tak właściwie to nie remaster

Zupełnie inną kategorią są wersje zwane przeze mnie krypto-remastered. Czasami pojawiają się, gdy nakład płyty się wyczerpie i trzeba ją wytłoczyć ponownie - w takich momentach niektórzy 'dobijają' głośność do współczesnych standardów. Na albumie próżno szukać słowa 'remastered'. Przykład albumu ...And the justice for all Metalliki ze strony dr.loudness-war.info:
"I bought this disc thinking it was the old non-remastered disc from the '80s since it had all old packaging, dates, and no indication of a remastering. This disc is compressed sounding, terrible, in fact, when compared to my original "and Justice For All" disc, which sounds awesome. Any current Metallica disc on store shelves with the BLCK ND is a remaster. Beware!"
W takich przypadkach możemy zakupić remaster nawet o tym nie wiedząc...

Remastering - dobry czy zły?

Jak widać, nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Z tego powodu zawsze polecam zachować ostrożność przed zakupem remasterowanej wersji jakiegokolwiek albumu. Osobiście sprawdzam takie wersje na stronie http://www.dr.loudness-war.info gdzie można znaleźć dokładne numery poszczególnych wydawnictw, rok ich wydania i oczywiście wskaźnik DR - przybliżoną miarę skompresowania materiału.
Można mieć nadzieję, że wojna głośności przestanie mieć wpływ na wydawaną muzykę - dzięki nowym przepisom dotyczącym głośności w radiu oraz telewizji i uświadamianiu słuchaczy np. przez tego bloga, strony turnmeup.org lub dynamicrangeday.co.uk. Czy wtedy będziemy świadkami remasterów albmów wydawanych obecnie, ale w wersjach bardziej dynamicznych? Zobaczymy...