środa, 4 czerwca 2014

Replay gain i "gorący mastering"

Wielokrotnie wspominałem o tym, jak ważna przy odsłuchu muzyki jest głośność. Powstaje zatem pytanie praktyczne: jak w łatwy sposób wyrównać głośności odsłuchiwanej muzyki na swoim komputerze?
Najprościej zaopatrzyć się w darmowy odtwarzać foobar2000 lub winamp i skorzystać z funkcji Replay gain. Skanuje ona wybrane utwory i wyrównuje ich głośności. Nie ingeruje to w sam dźwięk, zapisuje tylko informację (jako metadata) o tym o ile dB odtwarzacz ma ściszyć utwór podczas odtwarzania. W razie potrzeby informację tę można później w łatwy sposób usunąć. Obliczanie głośności uwzględnia wspominane już na tym blogu krzywe jednakowej głośności. Dostępne są dwie opcje skanowania utworów: album oraz track.

Track - wersja track skierowana jest do osób słuchających wybiórczo pojedynczych utworów różnych wykonawców lub z różnych płyt. Dzięki niej wszystkie utwory odtwarzane jeden po drugim będą miały w przybliżeniu taką samą głośność.

Album - osobiście polecam tą wersję, gdyż skanuje ona głośność całego albumu i nadaje taką samą wartość wzmocnienia wszystkim utworom. Jest to szalenie ważne dla osób, którzy częściej słuchają całych płyt, ponieważ zachowane są takie same proporcje pomiędzy poszczególnymi utworami jak oryginalnie, a różne albumy mają zbliżoną głośność. Poniżej przykład.

Powiedzmy, że mamy na płycie obok siebie dwa utwory - ciężki rockowy numer a zaraz po nim spokojną balladę. Najprawdopodobniej ballada jest cichsza i delikatniejsza od poprzedzającego ją utworu. W przypadku skanowania z opcją track głośności tych dwóch utworów zostaną wyrównane. Oznacza to, że ballada będzie przez Replay gain bardziej wzmocniona niż poprzedni utwór, przez co jej delikatność (która była intencją wykonawcy) całkowicie przepadnie.
Używając opcji album obu utworom przypisana zostanie taka sama wartość wzmocnienia (wynikająca ze wzmocnienia całego albumu), dzięki czemu oryginalny balans pomiędzy ostrym utworem a balladą zostanie zachowany.

Innymi słowy - wersja track zdecydowanie niszczy 'jedność' płyty, ale świetnie nada się do odtwarzania muzyki na imprezie! Osobiście najczęściej słucham muzyki albumami, dlatego polecam opcję ablum.


Dlaczego gorący mastering nie ma sensu?

W ostatnim poście pisałem o standardzie wprowadzonym do amerykańskiej telewizji. Narzucony próg -23 LUFS oznacza w przybliżeniu wartość DR23. Replay gain jest nieco mniej surowy - wyrównuje głośność do poziomu około -19 dB RMS, standard Spotify to około -15 dB RMS. Także iTunes stosuje algorytmy wyrównujące głośność. Co z tego wynika? W przypadku emisji w amerykańskiej telewizji materiał DR6 (przeciętny album wydany po 1997 roku) będzie ściszony o 17 dB! W pozostałych przypadkach wielkości te są odpowiednio mniejsze.

Dwa utwory wyrównane do -23 LUFS, z lewej Amy Winehouse Stronger than me z płyty Frank (2003), z prawej Toto 'Till the end z płyty Farenheit (1986)


Jak widać na powyższym obrazku im głośniejszy będzie materiał tym więcej będzie niewykorzystanego zakresu - headroom'u:
Stronger than me DR7, niewykorzystany zakres 14,9 dB,
'Till the end DR16, niewykorzystany zakres 7,4 dB.
Efekty pokazałem już w pierwszym wpisie, jednak przypomnę jeden filmik:


Jaki jest zatem sens 'gorącego masteringu', skoro coraz powszechniej stosuje się wyrównywanie głośności, a w mediach staje się to obowiązkiem? Przecież kwestią czasu jest przeniknięcie amerykańskiego telewizyjnego standardu do Europy, a także zastosowanie go w rozgłośniach radiowych. Wydaje się, że nie ma to sensu, choć nadal powstają produkcje skażone myśleniem "głośniejszy=lepszy".

W następnym poście napiszę o tym jakim procesom poddaje się muzykę, aby otrzymać głośne rezultaty.